W ostatnich tygodniach w ręce policji dostało się wielu wielbicieli konopi indyjskich. Funkcjonariusze w ostatnich dniach zatrzymali kolejną osobę zajmującą się nielegalną uprawą marihuany. Niedługo później zatrzymano prawdopodobnych klientów właściciela uprawy.
Miłośnicy marihuany sami wpadają w ręce policji
Funkcjonariusze z Żagania biją rekordy, jeśli chodzi o zatrzymywanie osób pod wpływem marihuany. Nie chodzi wcale o rozweselonych obywateli przechadzających się ulicami miasta, a o kierowców i plantatorów-amatorów.
O wadach i zaletach marihuany można dyskutować godzinami, a miłośnicy tego łagodnego narkotyku nie widzą żadnych przeciwwskazań do jej stosowania. Trzeba jednak pamiętać, że marihuana jest w Polsce nielegalna. W związku z tym jej uprawa jest zakazana, a konsekwencje są dość bolesne, ponieważ mogą oznaczać kilka lat więzienia.
W ostatnich dniach w Żaganiu zatrzymano mężczyznę, który hodował marihuanę w doniczkach we własnym domu. Na 26-latka prawdopodobnie ktoś doniósł — zapach konopi jest bardzo intensywny w związku z czym ciężko zachować uprawę w tajemnicy. Teraz grozi mu do 2 lat więzienia.
Kierowcy odurzeni marihuaną to zagrożenie na drodze
Policjanci nie zawracają sobie głowy zatrzymywaniem ulicznych palaczy, jednak kierowcy to co innego. Tutaj nawet legalizacja by nie pomogła. Alkohol jest legalny, jednak nietrzeźwi kierowcy nie mogą z tego powodu liczyć na wyrozumiałość. Tak samo jest z kierowcami kierującymi pojazdami pod wpływem środków odurzających.
Marihuana wywołuje poważne problemy z koncentracją i mocno spowalnia czas reakcji. W przypadku podbramkowych sytuacji na drodze może się to skończyć bardzo źle. Trudno się więc dziwić przepisom zakazującym jazdy pod wpływem.
W Żaganiu odurzeni marihuaną kierowcy zdarzają się kilka razy w tygodniu. Funkcjonariusze trafiają na wielbicieli konopi podczas rutynowych kontroli. Czasami ich uwagę zwracają niepokojące zachowania na drodze.
Ze względu na bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu drogowego apelujemy o zrezygnowanie z prowadzenia pojazdów po wypaleniu okazjonalnego jointa, czy wypiciu małego piwka. Ludzie często przeceniają własne możliwości, co kończy się źle.