W stosunku do poprzednich lat, w roku 2020 średnia PKB na mieszkańca wzrosła o 3,6 punktów procentowych, co jest swego rodzaju rekordem. Dzięki temu Polsce coraz bliżej do średniej UE, ale powstrzymajcie się z fanfarami. Jak nietrudno się domyślić, nasz spektakularny wzrost jest spowodowany europejskim kryzysem. Można powiedzieć, że Europa dostosowuje się do nas, a nie odwrotnie. Nie oznacza to, że nie odnieśliśmy pewnych zwycięstw.
Eksport i dodatki socjalne dźwigają polską gospodarkę
W czasie pandemii wzrosło zainteresowanie towarami eksportowanymi z Polski. Kraj w 2021 roku zarobił 8 mld więcej niż w roku poprzednim. Głównym odbiorcą naszych towarów stały się Niemcy i w mniejszym stopniu także inne wysoko rozwinięte państwa UE.
Nie bez wpływu pozostały kontrowersyjne dodatki socjalne, które w ostatnich latach stały się powszechne. Zastrzyk gotówki skłania ludzi do wydawania pieniędzy i to przyczynia się do ogólnego wzrostu gospodarczego.
Z wynikiem 76,4% średniej unijnej jesteśmy o krok, aby wyrównać PKB z Portugalią, która ma 77,6% średniej. Warto wspomnieć, jak wielki przyrost mają Niemcy z imponującym wynikiem 120,9% PKB.
Spadek inwestycji zatrzyma rozwój gospodarczy kraju
Warto zaznaczyć, że PKB nie definiuje poziomu życia mieszkańców danego kraju. To najlepszy wskaźnik do pomiaru rozwoju gospodarczego, jaki znamy, jednak ma on naprawdę wiele wad. Mimo przyrostu zmagamy się w Polsce z gigantyczną inflacją, zamieszaniem na rynku nieruchomości i przewidywanym wzrostem stóp procentowych.
Samym przyrostem też nie możemy się za bardzo cieszyć, gdyż dla rozwoju gospodarczego najbardziej kluczowe są inwestycje. Te znacząco spadły w Polsce przez wybuch pandemii. Jeśli to się nie zmieni, PKB wkrótce może zacząć spadać. Z pewnością natomiast wskaźnik PKB zatrzyma się i nie będzie dalej wzrastać. Dotychczas, dzięki eksportowi i transferom socjalnym PKB, mimo spadku inwestycji, wzrastał. Zupełnie inaczej niż w pozostałych krajach Europy.