W miniony wtorek po południu doszło w Żaganiu do dramatycznego wypadku. Pod koła samochodu osobowego wbiegł 2,5-letni chłopczyk. Kierowca nie miał czasu na reakcję i potrącił dziecko, które zmarło w wyniku odniesionych obrażeń. W tym czasie dziecko było pod opieką babci. Badanie alkomatem wykazało, że kobieta w chwili wypadku była nietrzeźwa.
Dramat na drodze w Żaganiu
Było słoneczne popołudnie, gdy babcia z 2,5-letnim wnuczkiem spacerowała poboczem drogi w Żaganiu. Ulica była przeważnie pusta, od czasu do czasu przejeżdżały tamtędy samochody. Niestety, w pewnym momencie podekscytowany chłopiec wyskoczył na jezdnię, prosto pod nadjeżdżające auto. 27-letni kierowca pojazdu był trzeźwy i poruszał się z dozwoloną prędkością. Niestety nagłe pojawienie się dziecka na drodze nie dało kierowcy szans na reakcję. Nie udało się uniknąć potrącenia, co skutkowało prawdziwą tragedią wielu ludzi. Chłopiec nie przeżył, co wstrząsnęło jego rodzicami. Załamana z pewnością jest także babcia, która poniesie konsekwencje prawne za opiekę nad dzieckiem. Kobieta była bowiem nietrzeźwa w chwili zdarzenia. Najwyższą karą z pewnością jest dla niej utrata wnuczka. W trudnej sytuacji jest także kierowca, który nie zawinił, ale do końca życia będzie pamiętał wypadek, w którym zginęło dziecko.
Dzieci wymagają podwójnej uwagi
Tragedia w Żaganiu poruszyła internautów, współczujących rodzicom chłopca. Jednocześnie ludzie zaczęli dzielić się własnymi historiami, które świadczą o tym, że dzieci są szczególnymi uczestnikami ruchu drogowego. Przede wszystkim dlatego, że pełne energii maluchy zachowują się nieprzewidywalnie i nie rozumieją, jakie niebezpieczeństwo im grozi na drodze. Kierowcy przestrzegają innych o tym, by w miejscach, w których często można spotkać dzieci, jechać maksymalnie wolno, by mieć czas na reakcję. Do sytuacji podbramkowych dochodzi bowiem niezwykle często. Okazuje się, że opiekunowie dzieci niekiedy pilnują dzieci dość nieuważnie, pozwalając im na swobodne wbieganie na ulicę, czy pasy. Takie zachowania dzieli włos od tragedii. Dlatego apelujemy przede wszystkim do opiekunów dzieci o szczególną ostrożność.